polish literature

@polish-poets-blog / polish-poets-blog.tumblr.com

karolina • 21 • poland • east european studies • university of warsaw
Avatar

*** obłe ciała delfinów w ciepłej wodzie południowego oceanu

obłe ciała delfinów w ciepłej wodzie południowego                                                                     oceanu mądra kobieta mówi: życie jest piękne plażą przejeżdża samochód  słyszę warkot motoru i śmiech dziewcząt  mądra kobieta mówi  woda jest ciepła  wyciągam rękę  dotykam wody

słońce wysysa wilgoć z gorącego piasku dobra kobieta podaje mi wodę (tak Samarytanka u studni poiła ukochane usta) szczupła kobieta mówi: jest miłość jej oczy są zielone jak woda jej uśmiech ciepły jak słońce

obłe ciała delfinów tańczą w słonej wodzie oceanu kobieta mówi: życie miłość woda  filozofowie starożytni noszą w brodach czerwone                                                                  kokardy przechadzają się wolno po białym rynku Aten moje usta są wilgotne i ręce chwytne  myślę: czemu nie miałabym uwierzyć raz jeszcze

jak łatwo wierzyć na rozgrzanej plaży południa kiedy słońce ociera się jak kot o skórę  kiedy woda jak usta kochanka dotyka skóry  kiedy drży skóra całowana wodą i słońcem

ciała delfinów są obłe jak słońce nieuchwytne jak miłość  zielone jak woda

Halina Poświatowska

Avatar

Babie lato

Posłał siostry trzy pan w babie lato na łan, Która nici najwięcej umota, Tej dostanie się korona złota,           Tej dostanie się korona złota.

Strój se godny ma zwić ta, co panią chce być: Niechaj szatę z pajęczyn uszyje, Jakiej oko nie znało niczyje,           Jakiej oko nie znało niczyje...

A jesienny był czas i z wiatrami nad las, By ze szatek anielskich len biały Pajęczyny we słońcu latały...           Pajęczyny we słońcu latały. —

A świt modry już wszedł nad polami w mgle het, Trzody z rykiem ciągnęły pod zorzę I żórawie leciały za morze,           I żórawie leciały za morze.

Więc najstarsza z trzech dziew siadła w cieniu drzew Pajęczyny zbierała te siwe, Co upadły na łąkę, na niwę,           Co upadły na łąkę, na niwę...

A weśrednia w ten czas szła na wygór pod las, Obaczyła z fujarką pastucha, Więc przysiadła opodal a słucha,           Więc przysiadła opodal a słucha.

A najmłodsza szła wkrąg wśród ugorów i łąk, Obaczyła sznur długi żórawi, Jak we słońcu jesiennem się pławi,           Jak we słońcu jesiennem się pławi...

Za ptakami tak szła po ugorach by mgła, Aż zjaśniała po sobie od słońca, Za ptakami na wyraj lecąca...           Za ptakami na wyraj lecąca...

A gdy skończył się dzień i na pola zszedł cień, Powracały trzy siostry do chaty, Że to jedzie królewicz bogaty,           Że to jedzie królewicz bogaty.

Starsza przodem w dom szła, kłębek nici już ma, Więc po drodze się cieszy a chlubi, Że ją właśnie królewicz poślubi,           Że ją właśnie królewicz poślubi. —

A weśrednia szła z nią: oczy żarem jej skrzą, Nie zbierała z pastuchem pajęczyn, Myśli jeno o dniu swych zaręczyn,           Myśli jeno o dniu swych zaręczyn.

A najmłodszej to wkrąg u korali i wstąg Nitki lśnią, jak haft słońca bogaty; I tak wraca świecąca do chaty,           I tak wraca świecąca do chaty!

Pan przyjechał na dwór, do rodziców trzech cór, A że młodsza najpiękniej rozkwita, Więc się do niej obraca i pyta,           Więc się do niej obraca i pyta.

Takaś piękna, jak cud, słońcem świecisz od wrót, Czyś pajęczyn zebrała już wiele, Czy nam kraśna zagrają w kościele?           Czy nam kraśna zagrają w kościele?

A ta oczy w dal śle, ani słuchać go chce; Miałam z blizka to słońce złocone, Schowaj panie twą złotą koronę!           Schowaj panie twą złotą koronę...

Więc przed średnią pan wstał, złoty pierścień jej dał: Ty mi będziesz kochanką i żoną, Kraśna dziewko, już tak ci sądzono,           Kraśna dziewko — już tak ci sądzono.

Lecz ta płonąc by mak, odpowiada mu tak: Niechaj siostra ci żoną ostanie, Ja innego miłuję już panie,           Ja innego miłuję już panie...

Chcę w chałupie z nim żyć, z ust mu słodkość chcę pić On mi śpiewa pode wsią na wygonie, Pasający tam bydło a konie,           Pasający tam bydło a konie.

Pan odwrócił swój wzrok i ku starszej szedł krok, A miał lica okrutnie zsępione, Bo nie była urodna na żonę,           Bo nie była urodna na żonę...

Uśmiechnęła się doń i podała mu dłoń, Kłębek ręką trzymała już drugą, — Żyli z sobą szczęśliwie i długo...           Żyli z sobą szczęśliwie i długo.

Bronisława Ostrowska Zbiór “Opale”, 1902

Avatar

Przyjacielowi w drodze

Markowi Chmurze

Patrzysz nisko i spojrzenie srebrne oczu twoich jest radosnym światłem w drodze naszej odmierzanej sercem jak księżycem. Puszyste od wiatru płyną drzewa przed nami pod powietrza nurt, wieczór jak dno studni mały jest i lśniący i głów naszych w gałęziach kołyszą się kolce, i pył roślinny wstaje u znużonych nóg. 

Niejeden dzień, niejedno słowo mamy za sobą w drodze naszej i kędzierzawy w górze obłok jak piana morska zna już krok, co mijać chce i być żelaznym, a ciągle jak łodyga miękka gnie się, gdy wiatru rączy prąd 

uderza nagle. Żył zatoki na skroniach słona krew porusza i nie ma miejsca już na laur, choć piorun spada, bronie grają i śpiew podnoszą młode usta. I piórem ptasim ogień lśni się ponad wzorzystym snem człowieka. 

I nas splecionych jak uściskiem spojrzeniem mocnym - niesie wiernie przez trudny dzień, oporne słowo, gdzie sen otacza jak ramieniem i bezimienna ziemia lekka wydaje kwiat spryskany sercem.

Tadeusz Gajcy

73 rocznica Powstania Warszawskiego

Avatar

Z lasu

Las nocą rośnie jak jezior poszum. Droga kołysze we mchu, we mchu. Ciężkie kolumny mroku się wznoszą. Otchłanie puste z ciemności płoszą krzyk zły, wysoki jak ze snu.

A dołem potok ludzi i wozów i broni chrzęst we mgle, we mgle. Spod stóp jak morze wydęte grozą nieujarzmiona piętrzy się ziemia i głosy ciemne leżą w przestrzeniach jak to, co czeka obce i złe.

Żołnierze smukli. Twarzyczki jasne, a moce ciemne trą się i gniotą, lądy się łamią, sypie się złoto i chyba pancerz ziemi za ciasny pęka, rozsadza i grzmi, i grzmi.

Twarzyczki jasne! na widnokręgach armie jak cęgi gną się i kruszą. O moi chłopcy, jakże nam światy odkupić jedną rozdartą duszą?

Kochać, a to się wydaje mało, ginąć - to słabość tylko wyzwolić, bo nie nadąża chłopięce ciało, a ciemność stoi i grzmi, i grzmi.

Las nocą rośnie. Otchłań otwiera usta ogromne, chłonie i ssie. To tak jak dziecko, kiedy umiera, i tak jak ojciec, który żyć musi. Przeszli, przepadli; dym tylko dusi i krzyk wysoki we mgle, we mgle.

Krzysztof Kamil Baczyński 27 VI 1944

73 rocznica Powstania Warszawskiego

Avatar

Respect the Slav

 I am Polish with a bit of Tatar blood. I strongly identify as Slavic and have genuine affection for any Slavic nation, but mostly I am Polish and so proud to be. I find it kind of hurtful how we are perceived in the Western nations and how we are depicted in mainstream media in America. I feel rejected both by the white community and the opressed community of People of color. Of course by no means Slavs are POC and by no means we have it as bad, but actually anyone who isn’t of Western European descend has it hard. Nevertheless we are painted with the same brush as those Western Europeans simply due to our race, but we’re not the same.

Have you ever notices the way Slavs are depicted in mainstream media in USA? Let’s start with the fact that you don’t really see other Slavic nations than Russians. I know that Russia is the big bad of the US generally, but not ever Russian is a villain or a villain-turned-hero. There are tons of amazing people. NOT EVERY RUSSIAN IS EVIL. Their authorities are evil, but the Russians are not. For example, look at the Russians in the MCU. First of all, we’ve got Natasha. As much as I love Scarlett Joahnsson and I am aware that she is of Polish descend, there are so many talented Russian actresses who could have got the role, yet as far as I’m concerned no actual Russian was even considered. Second thing is while Natasha is a Russian protagonist she despises Russia. Her homecountry is everything evil when it comes to the character. She doesn’t show young Slavs that being Slavic is cool. The rest of the Russians in the Universe are villains. Let’s start with Ivan Vanko. Again, Rourke is not Russian nd he doesn’t have ANY Russian or Slavic blood. The accent was terrible, the character was absolutely despising. While his motivation was weak it kind of made sense until the reveal that Anton Vanko was practically a leech. So yeah, evil runs in the Russian blood I guess. Russians in Captain America? Okay, I don’t have a fucking idea what went on there. The Russians captured Bucky and experimented on him, yet he’s a Hydra asset? Hydra was a Nazi organization and it makes no sense since the Soviets actually had a lot to do with defeating Nazis. Both were evil, but they’re not the fucking same. Actually Nazis hated Slavs almost as much as Jewish people and by the time “The First Avenger” takes place historically the Germans had already blocked Leningrad, so the Soviets would never work with them. Let’s take a look at “Arrow” now. We’ve got plenty of Russians here. Except they all are shady gangsters with good intentions only for themselves. Yeah, the brotherhood and severe loyalty in Bratva is depicted, but it’s still a criminal organization. Got to mention that they actually cast David Nykl who is Czech Canadian (so he’s Slavic) in the role of Anatoli, yet Kovar is played by a Swede. I’m in the supehero fandoms, so most of my examples come from there, but I guess you get the idea. I can’t recall many other Slavs with prominent roles in American mainstream media apart from Sophie and Oleg from Two Broke Girls and don’t even get me started on those. The Hollywood also didn’t care enough to cast somebody of the right ethnic background for the role of Nikola Tesla who was Serbian (so a Slav) with David Bowie playing him in “The Prestige” and Nicholas Hoult in the upcoming “The Current War”. Have you heard of the movie “The Zookeeper’s Wife”? It’s about the Żabiński family who hid Jews in the Warsaw Zoo during WWII. Yet the main roles of Polish people again went to actors with nothing Slavic about them.

I could rant more on this, but I actually want to mention one more thing. Dear People of Color, as I said we are not opressed like you, but please do not paint us with the same brush as those actually responsible for all the awful things that happened in America to your ancestors. And I am talking as A POLISH PERSON here. Specifically Polish person. We are not your enemy. We never colonised Americas. We never had slaves there. While your ancestors were slaves (actually the term “slave” derives from the word “Slav”, because Slavic people were often kept as slaves in Arab Spain in ninth century), mine were living in a non-existent country since it was literally stolen away from us by Prussia, Russia and Austria. For 123 years there was no independent Poland, Polish culture was opressed and depolonization was crazy. Yet we managed to survive. We fought for our freedom. One of our national heroes is actually also a national hero in US. His name is Tadeusz Kościuszko. If you haven’t heard of him, you’re missing out. He was a prominent figure in American Revolution. There’s actually a story that while he was in Philadephia, the leader of Little Turtle came to him and Tadeusz gave him guns with guide to use them against anyone who would want to conquer Little Turtle. Then he came back to Poland to fight for his own country which was being torn apart by their neighbours.

There’s also the story about Poles in Haiti. Let me start things of with saying that many Poles viewed Napoleon as a way to regain freedom. It kind of worked since the Kingdom of Poland came to existance, but don’t think it was any kind of independent coutry. It still belonged to Russia. Napoleon exploited the Poles in his army, seriously. He didn’t actually give a damn about us. So he sent them to help subdue the Haitian Revolution. As you may or may not know, the revolution was successful. Want to hear the story of the Poles’ role? Well, it’s simple. When they arrived there and saw that the Haitians fight for their freedom just like the Polish, they decided to actually help them. Not immediately, but it didn’t take them much time. They saw the Revolution as paralell to the Polish situation back then. Jean-Jacques Dessalines called the Poles (AND I’M LITERALLY QUOTING HIM THERE): “the White Neg***s of Europe” with was actually regarded a great honour. The Poles who fought there aquired Haitian citizenship and you can still find their descendants on Haiti. 

And the WWII. Oh, the WWII. It all started in Poland which was still weak. We actually existed as an independent country for only 20 years when Hitler attacked us. It’s no mystery that our allies (Great Britain and France) didn’t give a damn about us and didn’t help Poland at all. I could talk and talk about the Poles in the WWII, because our role was HUGE. Let me just say that Poland was the only country were hiding Jews was punished by death, yet so many Polish people (count in my greatgrandparents) still did it. Of course not every Pole was a saint back then and some actually did horrible things, but majority of Poles really helped the Jews. Just check which country has the most citizens who got the honorific of Righteous Among the Nations. (Spoiler Alert: it’s Poland) Poland is actually the only country and Germany conquered back then where they couldn’t form a SS force, because most of us would rather die than fight for the Nazis. A Pole, Jan Karski, risked his life when he was smuggled into the Warsaw Ghetto to gather information. Actually when he reported those to Western leaders, they pretty much didn’t give a shit. Polish officer Witold Pilecki voluteered to go to Auschwitz to gain information on the camp. And please, NEVER say “Polish death camps”. The death camps were never Polish. They were on our territory which was taken from us by force.  Poles also fought in Britain (Polish pilots in Battle of England anyone?) and in other parts of the world. After the war ended no one gave a shit. Roosevelt and Churchill easily sold us to Soviets, so we actually became dependent on Russia yet again. We regained our independance in 1989 and were actually the first nation to break the communist regime. 

We’re no saints and the country is a mess right now. There are tons of rasist, homophobic and sexist people among us, but a lot of Poles actually fought for basic human rights for everyone, for freedom, for justice. We may be a mess, but if the times are hard, we’ll come together and fight for ourselves and for each of you, because in the end we’re all people, we all deserve the same treatment and opportunities. 

So what I wanted to say by this rant? I wanted to kindly ask POC not to paint every white person with the same brush and to not think that we’re the same as your opressors. We are not your enemy, we never were. I wanted to kindly ask opressed POC not to erase the beautiful Slavic cultures by saying that “white people have no culture”. I get you’re angry with your opressors, I can fully understand it, but it is hurtful for me as a person who doesn’t really identify with the Western culture.  I wanted to demand Western white people for more respect towards other cultures, also those of other ethnic groups of your own race. Slavs are the biggest white ethnic group in Europe, yet they are neglected and stereotyped. 

Wiem, że jest to nijak związane z tematyką bloga, ale po prostu MUSI pójść dalej.

Avatar

Ekstaza

Nie widzę, słucham cię oczyma, biała! Nagości twojej linie i kolory W hymn mi się jeden łączą różnowzory, W muzykę kształtu, w pieśń twojego ciała.

Melodią jesteś i harmonią cała! Rzucona kędyś w dalekie przestwory, Jako przelotne świecisz meteory — Pieśń twej piękności promienieje, pała.

Komu się zjawisz taka, pójdzie dalej Z twarzą od świata odwróconą, senną — Tak ci rzeźbiarze, co Wenus promienną

Niegdyś w paryjskim marmurze kowali, Chodzili cisi, senni, między ludem — Oni widzieli cud i żyli cudem.

Kazimierz Przerwa-Tetmajer

Avatar

Drgające wiosny tętno...

Drgające wiosny tętno pragnienie we mnie budzi, usłyszeć pieśń namiętną nie słów, lecz żywych ludzi.

W tej pieśni, którą skrycie w marzeniach wiosny roję, splatałoby wciąż życie w rym nowy ludzi dwoje.

W harmonii dusz magicznie rozkoszy rytm przesłodki kołysałby muzycznie i serca wiązał w zwrotki.

Z przestrzeni by odległej na jedno ócz zaklęcie ku sobie serca biegły w miłości wniebowzięcie.

Całunków tam dwuwiersze wionęłyby w zawody w dal, w kręgi coraz szersze rozkoszy i swobody.

I byłaby radosna ta pieśń nad błękitami, bo grałaby ją wiosna sercami i kwiatami.

I drżałaby w błękicie, jak rannych zórz czerwoność, a grałoby ją życie i wiosna w nieskończoność.

Edward Leszczyński

Avatar

3000+ obserwatorów

I przy okazji się pochwalę, że oficjalnie zostałam przyjęta na Uniwersytet Warszawski, a co.  (Nie, nic związanego z filologią polską.)

Avatar

Ptaszki w klatce

«Czegoż płaczesz? — staremu mówił czyżyk młody — Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody». «Tyś w niej zrodzon — rzekł stary — przeto ci wybaczę; Jam był wolny, dziś w klatce — i dlatego płaczę».

Ignacy Krasicki Zbiór “Bajki i przypowieści”, 1779

Avatar

Zielony dzban

To nie stu rycerzy, lecz sto trupów leży! Nie sto trupów leży, jeno stu rycerzy! A nie dla nich ruczaj dzwoni, A bór szumny od nich stroni, Jeno wicher we sto koni Znikąd ku nim bieży.

Wybiła godzina - wiosna się zaczyna, Z chaty poprzez kwiaty wybiega dziewczyna, Dzban zielony, pełen wody, Niesie zmarłym dla ochłody W skwar śmiertelnej niepogody, Co w proch wargi ścina.

Stopy moje - bose, skronie - złotowłose, Kochałam, płakałam, zmarłym wodę niosę, Oczerstwijcie ból wasz słony, Smakiem śmierci podraźniony, Cały ranek w dzban zielony Ciułałam tę rosę.

Wypić - wypijemy, lecz nie ożyjemy, Na polu w kąkolu żal się chwieje niemy, A my leżym z ziemią w zmowie W tym tu rowie i parowie, Lecz nikt tego nie wypowie, Gdzie my teraz, gdzie my?

Jedyny dobytek - ciszy w sobie zbytek I snu podziemnego żmudny bezpożytek. Nim sporządzisz dla nas sanie Na wieczyste zimowanie, Połóż wieniec na kurhanie Z kalinowych witek.

W waszym zgromadzeniu, w natłoczonym cieniu, Jest taki, co maki kładł mi na ramieniu, Niech ze dzbana pije wodę, Niech przypomni lata młode, Gdy raz spojrzał w mą urodę W nagłym zachwyceniu!

Płyną dni niezłomne, czasy nieprzytomne, Nie wierzę, że leżę trzy lata ogromne! Mak pamiętam purpurowy, Ale twojej, dziewczę, mowy I tej złotej w słońcu głowy Już dziś nie przypomnę!

Chmurzą się błękity, płacze deszcz obfity, Na trawie w murawie leży dzban rozbity, Dzban rozbity leży, leży, A śpi pod nim stu rycerzy, A wiatr znikąd ku nim bieży, Kurzawą okryty!

Bolesław Leśmian Zbiór “Łąka”, 1920

Avatar

Rwanie bzu

Narwali bzu, naszarpali, Nadarli go, natargali, Nanieśli świeżego, mokrego, Białego i tego bzowego.

Liści tam - rwetes, olśnienie, Kwiecia - gąszcz, zatrzęsienie, Pachnie kropliste po uszy I ptak się wśród zawieruszył.

Jak rwali zacietrzewieni W rozgardiaszu zieleni, To się narwany więzień Wtrzepotał, wplątał w gałęzie.

Śmiechem się bez zanosi: A kto cię tutaj prosił? A on, zieleń śpiewając, Zarośla ćwierkiem zrosił.

Głowę w bzy - na stracenie, W szalejące więzienie, W zapach, w perły i dreszcze! Rwijcie, nieście mi jeszcze!

Julian Tuwim

Avatar

Marionetki

I Jak się nie nudzić? gdy oto nad globem Milion gwiazd cichych się świeci, A każda innym jaśnieje sposobem, A wszystko stoi - i leci...

II I ziemia stoi - i wieków otchłanie, I wszyscy żywi w tej chwili, Z których i jednej kostki nie zostanie, Choć będą ludzie, jak byli...

III Jak się nie nudzić na scenie tak małej, Tak niemistrzowsko zrobionej, Gdzie wszystkie wszystkich Ideały grały, A teatr życiem płacony -

IV Doprawdy, nie wiem, jak tu chwilę dobić, Nudy mię biorą najszczersze; Co by tu na to, proszę Pani, zrobić, Czy pisać prozę, czy wiersze - ?

V Czy nic nie pisać... tylko w słońca blasku Siąść czytać romans ciekawy: Co pisał Potop na ziarneczkach piasku, Pewno dla ludzkiej zabawy (!) -

VI Lub jeszcze lepiej - znam dzielniejszy sposób Przeciw tej nudzie przeklętej: Zapomnieć ludzi, a bywać u osób - Krawat mieć ślicznie zapięty...!

Cyprian Kamil Norwid

Avatar

Przed snem

Nie zatrzymamy się, aż tej nocy nie przepłyniemy milcząc ręka przy ręce, przy twarzy twarz, by kołysała nicość. I będą z nami światy szły, o których wiemy z książek, co najmniej dwa, a może trzy: powietrzne, ziemskie, morskie.

Nie zatrzymamy się już, a nieba cienki szczebiot będzie nam inną ziemią rósł z księżyca, co jak żebro. I wstąpi tam nasz lekki cień, i wówczas blask wygasły nizinnej naszej gwiazdy – ci serdecznym wskażę palcem.

Zobaczysz krwistej łuny źdźbło, co w oko nasze patrzy, wyniosły dym, zwęglony dom i smutne nasze miasto. I zawiruje krągły stół, i świeca wstąpi w ciemność, przy której ciosam zgrzebny rym i kocham cię na przemian.

Nie zatrzymamy się więc tej nocy w milczeniu płynąc, gdy wszystko sen, jesteśmy snem bez ciała i bez imion. Lecz gdy kogutów tkliwy głos doleci nas już siwy – przy twarzy twarz, przy dłoni dłoń wrócimy, wrócimy.

Tadeusz Gajcy

Avatar

Zjawy

Dymy pachnące jak kolumny nieba nad drzew siwieniem wysoko, wysoko, i w niewidzialnym odbicie potoku. Czyśmy tak tylko zamyśleni w Bogu, czy nas już nie ma?

To wszystko jesień. Wszystko znów ominie. Ciało i popiół, i smutek ten sam, i cisza wielka stoi na głębinie, nienasycony, ciemny dzban.

Wiem: to te same kołowroty sklepień huczą u świateł wysoko, wysoko, kule ogniste i znaki na niebie, te same idą posągi obłoków.

A ja tam w dole jestem człowiek jeno, ja nie poznaję jesieni i rzek, spięty krokami z bolesną ziemią, ledwie przeczuwam daleki brzeg.

A ja tam w dole łaknę i konam, Śmierć na mnie ciężka. Burza schylona, mknie po mnie górą. Leżę bez dna.

A ja tam w dole łaknę i oczy tylko mi ciążą, grozą spełnione, i tyle serc się przeze mnie toczy, wszystkie spalone.

Są tylko te skinienia, które czas przemilczą, skrzydeł trzepot czy rąk, czy gwiazd? Widzę we mgłach na nowo wędrujący las i noc tajemną, wilczą.

Staję u okna. Okno — zwierciadło, ziemię odbije wysoko, wysoko, i to, co w ciemność kamieniem spadło, spojrzy mi w pamięć jak światła oko.

Drzewa otworzą się — bramy śpiewne. Natchnie mnie liści gorzki zapach. Przyjdą zwierzęta — mruczące ciepło — na cichych łapach.

Knieje odwiną po liściu z purpury, aż do jeziora mrocznego dna, nad jeziorami postawią góry te dłonie czyste jak ze szkła.

Będę rozmawiał z niedźwiedziem złotym pod śliw ciężarem, pod jabłoniami i tak się wolno zamkną gałęzie i świat za nami.

I tak zostanę liści pełny pośród kaskady lasów i zwierząt, płynący rzeką ze złotej wełny.

Wtedy jest cisza. Nim czas nie uderzy, nim nie przewali się burza ślepa i ciemny łoskot, i chrzęst żelaza, a zapomnianym daleko od nieba czarny włos śmierci porośnie na twarzach.

Krzysztof Kamil Baczyński 18 X 1942

Avatar

O niebie

Nie słychać już biegnących baranków wilgotne obłoki poszły do innych poranków a pustej hali nieba opada pył niebieski filtruje się przez drutów przerwy i kreski południe przysypuje się suche i szorstkie nad sylwetkami aeroplanów i chłodem fabrycznych dzielnic

Warto śpiewać jego chwałę jest nasze i zamorskie tak bardzo piękne gdy śmiga przez nie śmiały pion komina cegielni a razem nad dalekimi lasami dzwoni błękitnym żelazem pierwotne i olbrzymie gdy stanąwszy u białego miasta napełnia się dymem gdy wie że jest dnia chlebem warto śpiewać jego chwałę Południe jest jasno jednakowe popołudnie wygina swą powałę opada kruszynami tynku za dni dziecinnych wyginała mi się nad samą głowę i wtedy szeptał do mnie stamtąd ktoś mój synku

Józef Czechowicz Zbiór “Kamień”, 1927

Avatar

Wróble

Dzień wróbli i jasności! w dzbanuszkach małych ptaszków świat się ustał miłością, niefrasobliwą łaską.

Na wyciągnięcie ręki mam czystość ich, puszystość, jakbym dotykał ciebie gałęzią ich — wielolistną.

Niebo się ziemi skłania leżąc śniegiem na drzewach, oczy mrużysz, zasłaniasz, piórka w blasku nagrzewasz.

Nie zerwiesz się, nastroszysz ciepło ptasiego futra, odpowiesz wróblim głosem w moją ciemność — malutka.

Bo na tym śniegu ludzie — — my z ciemnymi sercami.

Ziemio przez nas zabita, rzeszą twych ptaków czystych módl się za nami!

Krzysztof Kamil Baczyński 2 I 1943

Avatar

Kallypso

Oh, brylantowe iskry na czarnym szafirze niebiosów - oh, serca mojego łabędzie... grobowce straszą mnie, cyprysy w kirze, a jego nie ma, nie będzie... Lira mi pękła na grani ołtarza gdybym chciała serce wypłakać swym śpiewem. Na górach pali się wulkanów żarza, jak kiedy leżał rozbitek pod drzewem. W brązowej twarzy, okolonej mrokiem, paliły się oczy straszliwe: skrzydlate słońca gdzieś w jarze głębokim, dumne, szalone, złe a razem tkliwe. Raz - kiedy Centaur konał z mego noża - (poznaję teraz - kara boża...)

Agralu! owoś pędził obłąkany po kamienistych puszczach i uroczną pieśnią zakląłeś gwiazdy, Kocytu szatany, abym ja była z tych, co w mękach nie śnią, powieki mając kleszczami obcięte - dni moje - jako trawy zżęte... Bóg mi się zjawiał w czerwonym piorunie, za miłość moją darząc tron z niebiosów - lecz jam wolała wśród lilij i wrzosów słuchać rapsodu na spiżowej strunie: noc - pożar - wyrżnięte narody i obłąkane widziadłem dziewice... Leciały do mnie duchów korowody za swą królowę biorąc - Osmętnicę; więc czarodziejskie tworzyłam im raje - kwieciste, wonne zapomnień ruczaje.

Był zmierzch. A na dnie groty gwiazdy się w jeziorze złociły, jak połamane w hieroglif miesiące - on - na samotnej skale, wychodzącej w morze płakał - i słowa rzucał gorejące - krzyk przeraźliwy, niby orła w klatce - wnętrza zadrgały we mnie - a już w matce. ...Płyń! do ojczyzny tęsknisz pewnie - płyń!... nogi całowałam rzewnie. Z wichrem poleciał w burzliwej zawiei straszydła ścigać i lądy nieznane. Fal słucham morskich, zapatrzona w pianę, jako w trujący blady kwiat nadziei.

O ty, co zimne okrążasz padoły samotny ogniu! w zagrobowej ciszy siejący marzeń srebrnych asfodele - oto ofiarne ci składam jemioły - powiedz tej Mocy, która serc nie słyszy, że tak się zetli, jak serce - w popiele.

Tadeusz Miciński Zbiór “W mroku gwiazd”, 1902

You are using an unsupported browser and things might not work as intended. Please make sure you're using the latest version of Chrome, Firefox, Safari, or Edge.